Ważne, żeby zacząć. Później pójdzie z górki. Chciałabym byście dzisiaj poznały Sophie. :)
Leżała przy basenie, ciesząc się ostatnimi promieniami słońca tego lata. Jutro zaczynała się znów szkoła i to był ostatni dzień na relaks jaki jej pozostał. Ściągnęła okulary przeciwsłoneczne z oczu i założyła je na głowę, aby twarz opaliła się jej równomiernie. Jej czarne włosy opadały na leżak grubymi falami. Sophie Dreier była drobną osobą o dość niskim wzroście, co starała się tuszować wysokimi obcasami. Nie lubiła, gdy ktoś patrzył na nią z góry, ponieważ czuła się wtedy jak mała, bezbronna dziewczynka. Mimo swojego niewinnego i dość łagodnego wyglądu to była zadziorną osobą, jednak nigdy nie dążyła „po trupach do celu”. Ważniejsze były dla niej kontakty międzyludzkie i uważała, że z każdym da się znaleźć wspólny język, a drogą do tego jest bycie miłym, pomocnym i przede wszystkim bycie cierpliwym. Wiele osób uważało to za naiwność z jej strony, inni uśmiechali się drwiąco, widząc jak nie zraża się, próbując nawiązać kontakt z osobami, które wcale nie miały na to ochoty. Można by było powiedzieć, że Sophie jest upierdliwa i może coś w tym było.
Zgarnęła grzywkę z czoła i podniosła się, aby napić się wody. Spojrzała na wielki dom, w którym mieszkała tylko z matką. W tym momencie wydał się jej bardzo ponury. Puste pomieszczenia i cisza, która je wypełniała wprawiało ją w przygnębienie. Jej rodzice rozwiedli się kiedy była małą dziewczynką. Nie pamiętała za bardzo tego co się wtedy działo, jednak jej mamę nadal przerażała myśl o tym co było kiedyś. Nie była chętna do rozmowy o jej ojcu, ani o jej bracie Liamie, którego mąż jej zabrał. Claire Dreier była starszą wersją swojej córki jeśli chodzi o wygląd. Sophie od małego wyglądała jak jej mała kopia. Jednak z charakteru była całkiem inna. Być może to życie, które dało jej w kość tak ją ukształtowało. Była raczej ponura, rzadko się uśmiechała. Odkąd Sophie pamięta to skupiała się tylko na pracy i domu. Nie miała innych zajęć. Brunetka uważała, że matka powinna częściej wychodzić, poznawać ludzi. Tyle lat minęło od rozwodu, że już dawno powinna zacząć chodzić na randki. Jednak kobiecie nie dało się tego przetłumaczyć, przez co według Sophie matka musiała czuć się bardzo samotnie.
Sophie nie wiedziała kiedy minęły wakacje, ale z całą pewnością minęły za szybko. Nie zdążyła nawet porządnie odpocząć. Całe wakacje spędziła na wyjazdach, na które wysyłała ją mama. Zawsze powtarzała, że chce aby jej córka zwiedziła cały świat. Sophie lubiła podróżować, więc jej to pasowało. Jednak miała za mało czasu w te wakacje, by po prostu nie robić nic. Dopiero ostatni tydzień spędziła w domu i teraz leżąc przy swoim basenie czuła, że to jest to czego jej było trzeba.
Z jednej strony cieszyła się, że wróci do szkoły, bo nareszcie spotka swoich przyjaciół po dwumiesięcznej rozłące, ale z drugiej strony znów będzie musiała wcześnie wstawać, a rannym ptaszkiem to ona nie była. Dodatkowo kolejny rok z rzędu będzie musiała znosić krzywe spojrzenia i docinki szkolnych gwiazd, które nie potrafiły po prostu zrozumieć co to znaczy być zwyczajnie miłym i w jaki sposób powinno nawiązywać się kontakty z ludźmi. Nie rozumiała dlaczego niektórzy ją dręczą, przecież nic złego nikomu nie robi. Nie wchodzi nikomu w drogę, ani nie szuka wrogów. Zdawała sobie sprawę z tego, że wiele krzywych spojrzeń wynika z tego, że cała szkoła ma pojęcie o jej niezbyt przyjacielskich stosunkach z jej własnym bratem Liamem. Ludzie wyśmiewali ją za to, że „dręczy” brata, próbując się z nim na siłę zaprzyjaźnić. Brunet nie chciał utrzymywać z nią kontaktów, a wręcz jej nienawidził i ona nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Nigdy nie zrobiła mu krzywdy, a on od zawsze darzy ją nienawiścią tak ogromną, że aż ją to przerażało. Mama powiedziała jej kiedyś, że ojciec mu wpajał od małego nienawiść do nich i już nigdy nie uda im się go odzyskać. Claire poddała się już lata temu, gdyż przerażał ją były mąż, który dzięki pieniądzom potrafił osiągnąć wszystko i mógł zrobić im z życia piekło. Sophie w głębi duszy miała żal do matki, że poddała się i nie walczyła o własnego syna, jednak ona nie miała zamiaru się poddać, bez względu na to jak brat mocno jej nienawidził.
„Oni ciebie nie chcieli. Jesteś tutaj tylko przez przypadek i dla wszystkim jesteś wrzodem na dupie.”
Kiedyś od niego usłyszała takie słowa. Bolało ją serce za każdym razem jak tylko przypomniała sobie ten przeszywający wzrok Liama i słowa przesycone jadem. Brunet zarzuca jej to, że zniszczyła małżeństwo ich rodziców. Przez to, że się urodziła rozstali się i ich ojciec jest teraz sam. Zresztą mężczyzna też nie szukał za bardzo kontaktów z córką. Nigdy jej nie odwiedzał, nie pisał, nie dzwonił. Dla niego ona nie istniała i nie miał zamiaru tego zmieniać.
Sophie otworzyła oczy i spojrzała na wodę. Nie miała pojęcia czemu akurat teraz wraca do tego wszystkiego myślami. Zaczęła zastanawiać się co z nią jest nie tak, że oni jej nienawidzą. Przecież nie zrobiła im nic złego. Jest miłą, poprawną osobą, która nie ma zamiaru robić nikomu krzywdy. Czy to, że się urodziła było aż tak okropne? Czy była aż tak niechciana? Wiedziała, że matka ją kocha. Powtarzała jej to tak często jak tylko się dało i zawsze stawiała na pierwszym miejscu swoją ukochaną córeczkę. Jednak nigdy nie rozpieszczała jej. Brunetka nie zawsze dostawała to czego chciała. Na wiele rzeczy musiała zapracować sobie sama. Może dzięki temu nie wyrosła na rozkapryszoną nastolatkę. W przeciwieństwie do Liama, który pod rządami ojca wyrósł na żądnego władzy i konsekwentnie dążącego do celu chłopaka. Sophie widziała jak bardzo istotne są dla niego pieniądze, dzięki czemu czuł się pewny siebie. Wiecznie otoczony ludźmi, zawsze obserwujący innych z góry. Jednak pod tą maską wyższości Sophie czuła, że kryje się dobry chłopak. Obserwowała go często w szkole. Widać było, że jest osobą pełną pasji. Wystarczyło obserwować go podczas treningów football, kiedy czuł się jak ryba w wodzie albo gdy grał na gitarze pod szkołą. Brunetka była pewna, że w gruncie rzeczy Liam jest wspaniałą osobowością i tą osobowość starała się z niego wyciągnąć. Jednak im bardziej się starała tym bardziej Liam jej nienawidził. Czasami był dla niej naprawdę okrutny, mieszając ją z błotem przy różnych ludziach. Bywały momenty, że chciała się poddać, odpuścić sobie go, lecz wtedy myślała, że przecież są rodziną, a o rodzinę trzeba walczyć.
Sophie westchnęła lekko i usiadła. Napiła się wody i wstała z leżaka. Podeszła do krawędzi basenu i wskoczyła do wody. W wodzie było przyjemnie chłodno, więc położyła się na plecach i dryfowała. Zamknęła oczy i starała się nie myśleć o niczym, gdyż to nie był czas, aby przygnębiać się myślami o jej bracie. Miała ostatni dzień wolności, więc trzeba go w całości poświęcić na relaks.
~~~~
Stała przed głównym wejściem do szkoły i patrzyła na budynek. Uśmiech sam cisnął się jej na twarz, kiedy tylko pomyślała o tym, że za chwilę spotka swoich przyjaciół. Już nie mogła się doczekać, aż zobaczy się ze swoją najlepszą przyjaciółką Aimee i opowie jej o swoich wakacjach. Nie mogła się doczekać kiedy po lekcjach pójdą do parku i rozłożą się na kocu, rozmawiając o tym co je spotkało przez ostatnie dwa miesiące. A opowiadania będzie dużo. Pierwszy dzień szkoły zazwyczaj był najprzyjemniejszym z całych dziesięciu miesięcy roku szkolnego.
Rozejrzała się, szukając jakiejś znajomej twarzy wśród wchodzących do szkoły. W oddali zobaczyła Liama stojącego przy swoim samochodzie z jakąś dziewczyną. Nie potrafiła określić czy ją zna czy nie z takiej odległości, zwłaszcza, że stała tyłem. Brunet stał oparty o samochód i śmiał się najwyraźniej z tego co mówiła dziewczyna. Był ubrany w koszulę w kratę, w której wyglądał bardzo przyzwoicie. Włosy miał jak zwykle rozczochrane. Widać było, że spędził wakacje w jakimś ciepłym miejscu, gdyż jego skóra pokryta była opalenizną. Oprócz tego to właściwie nic się nie zmienił. Wyglądał dokładnie tak samo jak przed wakacjami. Jak zwykle uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Sophie westchnęła i odwróciła wzrok. Jeszcze raz spojrzała na drzwi od budynku i ruszyła w ich stronę. Czas zacząć nowy rok walki o przetrwanie w tej szkole pełnej bogatych dzieciaków, przeplatanych zwykłymi osobami, których nie było stać na tą szkołę, lecz ciężko zapracowały na nią, wywalczając stypendium. Większość niby podobna do siebie, lecz każda z tych osób była inna i na pewno każda z nich miała ciekawą osobowość. Sophie chciała by móc poznać ich wszystkich i być może kiedyś napisać o nich książkę. Uwielbiała pisać i w przyszłości miała nadzieję zostać pisarką. Póki co pisała tylko dla siebie, a źródłem jej natchnienia była właśnie szkoła. Każdego dnia mogła z boku obserwować tych wszystkich ludzi i móc wyciągać wnioski. Była dobrym obserwatorem, zazwyczaj nie myliła się co do ludzi, jednak czasem starała się zobaczyć w nich coś dobrego, mimo że tego w nich nie było.